
Ziemniak? Powiecie – nie jest w stanie nas niczym zaskoczyć. Jednak czy jedyny cud, to ten, że z przybrudzonej bulwy można wyczarować tyle wyśmienitych potraw? To nie magia jednak sprawia, że pyrki znajdują się w pobliskim markecie czy warzywniaku. Możecie skorzystać z technologicznych udogodnień i zapytać Wujka Google, jak maszyna sadzi, kombajn zbiera, a przyczepa zwozi ten niepozorny przysmak. Albo możecie wskoczyć w gumiaki i przekonać się na własnej skórze, jak robiło się to w przeszłości, choć nie bardzo odległej. Wyobraźcie sobie pola bez traktorów, kombajnów i innych osiągnięć cywilizacyjnych. Człowiek, pomocne mu zwierzę – koń i uprawiane pola kartoflisk.
W taki oto poetycki sposób jesienny pejzaż z wybieraniem ziemniaków na pierwszym planie widział Władysław Reymont i tak opisał to w „Chłopach”.
(…) Rzędy kobiet czerwieniły się na kopaniskach…rozlegał się grochot zsypywanych do wozów kartofli…..miejscami orano jeszcze pod siew… stada krów srokatych pasły się na ugorach…długie, popielate zagony rdzawiły się młodą szczotką zbóż wschodzących… To gęsi niby płaty śniegów bieliły się na wytartych, zrudziałych łąkach… krowa gdzieś zaryczała… ogniska się paliły i długie, niebieskie warkocze dymów ciągnęły się nad zagonami… wóz zaturkotał albo pług zgrzytnął o kamienie… to cisza obejmowała ziemię na chwilę, że słychać było głuchy bełkot rzeki i turkot młyna, schowanego za wsią, w zbitym gąszczu drzew pożółkłych (…).
Jest takie miejsce i takie zdarzenie, gdzie można cofnąć się w czasie i być aktywnym świadkiem wybierania ziemniaków. To Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie i odbywająca się tam corocznie jesienią impreza „Poznańska pyra”.
Z motyką w jednej i wiklinowym koszem w drugiej ręce możecie wykopywać ziemniaki z ziemi pachnącej jesienią, często już wilgotnej i chłodnej, to co nam urodziła z wiosennego nasadzenia ziemniaków.
Można poczuć skrzypienie kręgosłupa podczas nachylania się i skurcz mięśni, gdy uniesiemy pełen kosz. Można wyobrazić sobie jakiego trudu musieli zadać sobie nasi przodkowie, aby w taki sposób wybrać plon z rozległych pól.
Tu w Szreniawie nagroda jednak jest bezcenna.
Te zebrane bulwy, czyli po naszymu PYRY, pod koniec dnia dostajemy do skosztowania wprost z parownika lub z popiołu poogniskowego. I nic wtedy tak wspaniale nie smakuje jak świeża, gorąca pyra z dodatkiem soli, masła, oleju, gziku… W żadnej restauracji, ani domowej kuchni nie poczujemy jej smaku i zapachu tak, jak na polu pachnącym jesienną, przedwieczorną mgłą i dymem z przygasającego ogniska. To smak i chwila, których się nie da zapomnieć.

Kontakt
Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie
ul. Dworcowa 5,
62-052 Szreniawa